Przejdź do treści

Wystawa Fotografii Podwodnej: Zanurzeni w Niewidzialnym

Wystawa Fotografii Podwodnej – Zanurzeni w niewidzialnym. Zdjęcia i opisy – Michał Bazała. Prace można oglądać od 14 marca 2025 roku w galerii Śląskiego Teatru Impresaryjnego w Rudzie Śląskiej. Serdecznie zapraszam!

Prace podzieliłem na 6 części:

  • Spójrz na partnera! O tym, że bez moich podwodnych przyjaciół nie powstało by tyle zdjęć.
  • Doceń bioróżnorodność. O tym, żeby potrafić dostrzec mnogość organizmów i ich zależności w każdym środowisku.
  • Zajrzyj pod kamień. Wiadomo o czym – o makro świecie, przy którym trzeba się zatrzymać i wyostrzyć wzrok.
  • Lataj! Pod wodą można spełnić sny o lataniu, potrzeba tylko trochę lepszej widoczności, aby przestrzeń zaczęła działać na naszą wyobraźnię.
  • Zmień wizję. Jeśli chwilowo znudziło Ci się nurkowanie, zgaś latarkę. Użyj światła UV, czerwonego, zatrzymaj się na 20 minut, zanurkuj bez butli.
  • Złap dwa światy. Spróbuj skonfrontować górę i dół, drapieżcę i ofiarę, powietrze i wodę.

Nurkowanie to sport partnerski. Partner to Twój cień, strażnik i współodkrywca. Patrzy tam, gdzie ty nie sięgasz i trzyma linę, gdy prąd ciągnie w głębinę. Razem widzieliśmy cuda natury i odkrywaliśmy wraki pełne wspomnień, które dla większości ludzi występują tylko w telewizji.

Są tutaj ludzie, bez których nie powstałyby te zdjęcia! Dziękuję za Waszą cierpliwość i ciepły uśmiech, nawet w lodowatej wodzie. Pod wodą partner to mój drugi mózg – widzi co ja przeoczę i pilnuje, żebym nie zgubił się w zachwycie.


Przyroda bywa hojna – w niektórych miejscach podwodny świat eksploduje mnogością gatunków. Od ławic ryb, po koralowce i delikatne glony. Te zdjęcia celebrują bogactwo życia pod wodą i przypominają, jak ważne jest jego zachowanie.

Zanurz się w chaosie życia – tu przyroda nie zna umiaru. Ławice migoczą jak żywe srebro, koralowce rywalizują o każdy promień światła i skrawek terenu. To moje dni spędzone na tropieniu tego bogactwa, zachwyt i dreszcz odkrycia. Ale to kruchy dar – ocieplenie wód, kwaśne morza, zanieczyszczenia i przełowienie… Jeden rzut oka na te perełki mówi, jak wiele możemy stracić.

Morze Czerwone, najbliższa Polsce rafa koralowa. Przyroda zajmuje tutaj każdy dostępny skrawek powierzchni, od skał i metalu, po śmieci pozostawione na niezliczonych wrakach, które zaległy na dnie, na przestrzeni dziejów. W ostatnich latach niestety coraz mniej kolorowa i różnorodna. Woda w morzu jest coraz cieplejsza, a presja cywilizacji coraz większa. Kolejne pokolenia prawdopodobnie będą doświadczać tych bajkowych scen tylko na pamiątkowych zdjęciach.

GÓRNE: Na górnym zdjęciu, wśród miękkich ramion różowych koralowców znajdują schronienie ławice półprzezroczystych Parapriacanthus, po angielsku glass fish. Jeśli je spotkacie w ciemnym miejscu podczas nocnego nurkowania, zgaście światło i dajcie mi później znać, czy pląsały niczym stada świetlików. Ich brzuchy są wypełnione fluorescencyjną karmą.

ŚRODKOWE: Nurek zauważa skorpenę w ostatniej chwili i tylko jeśli na jej czerwone ciało padnie światło latarki, które wydobędzie ten kolor z niebieskości głębin. Na pierwszą z nich prawie się nadziałem, drugą zauważyłem dopiero po kilku zdjęciach pierwszej. Uszanujmy ich spokój, wszak niektóre osobniki mogą dożyć 100 lat, więc pewnie niechętnie ruszają się z miejsca…

DOLNE: Czerwona ławica hajdukowatych to uczta dla oczu. Angielska nazwa tej ryby to blotcheye soldierfish. Przyłapałem ją w okolicy Marsa Alam, wśród koralowego lasu. W czasie dnia kryją się pod skalnymi załomami, pokrytymi różowymi glonami wapiennymi.

GÓRNE: Bioróżnorodność ma wiele twarzy i można ją podziwiać nie tylko na rafie koralowej. Wiele przybrzeżnych stref porośniętych jest przez morskie trawy, które podobnie jak szkielety koralowców, chronią i dają pożywienie organizmom, które przystosowały się do tych podwodnych łąk. Trawa na górnym zdjęciu to przysmak, między innymi, dla żółwi zielonych (Zatoka Meksykańska).

ŚRODKOWE: Liczne ławice ryb, które przesłaniają widok to coraz rzadsze zjawisko. Szukać ich najlepiej w rezerwatach, gdzie wprowadzono zakaz połowów sieciowych. Na zdjęciu zostałem otoczony ławicami w okolicy wyspy Mnemba koło Zanzibaru. Bliżej Polski podobne ławice spotkasz w rezerwacie Wysp Medes u wybrzeży Hiszpanii.

DOLNE: Najbardziej zachwycają mnie polskie, zielone łąki, a mamy ich sporo w naszych jeziorach i rzekach. Tworzone są głównie przez rośliny, a nie glony. Na zdjęciu widzicie kobierce osoki aloesowatej. Podpłyńcie w ciepły słoneczny dzień nad taką łąkę, aby obejrzeć niesamowity spektakl podwodnej fotosyntezy. Wycieczka zamienia się wtedy w szampańską kąpiel!


Nieoczywiste zakamarki kryją największe skarby – fotografia makro otwiera drzwi do świata niewidocznego gołym okiem. Te kadry to zaproszenie, by zajrzeć pod kamień, w szczeliny i wśród glony czy trawy, gdzie życie pulsuje w miniaturowej skali.

Na powyższych zdjęciach mamy przedstawicieli szkarłupni, mięczaków, głowonogów, jamochłonów i pierścienic. Rzadko słyszymy te nazwy, jednak w ciepłych wodach oceanów przedstawiciele tych zwierząt stanowią niezbędny element ekosystemu.

Nóżki ambulakralne – to tymi białymi przyssawkami rozgwiazdy i jeżowce sprawnie przyczepiają się do wszystkiego w około.

Nóżkami może pokryte być całe ciało tej czerwonej rozgwiazdy (szkarłupnia).

Ślimaki nagoskrzelne (mięczaki), cukiereczki fotografów makro, w tym przypadku spotkane na chorwackiej gąbce

Oko ośmiornicy (głowonóg) z ciekawością śledzi moje ruchy, kiedy od kilku minut robię zdjęcia, ale nie zbliżam się na stresującą dla niej odległość.

Dwa polipy koralowca Tubastrea (ang. cup coral), który może żyć w całkowitej ciemności i spotkamy go pod nawisami w jaskiniach na rafie.

Wielki pióropusz, wystający z niepozornej rurki, w mgnieniu oka chowający się po wykryciu naszego ruchu w pobliżu to część ciała osiadłego wieloszczeta (ang. sea fan). Zwierzę spokrewnione jest z dżdżownicami.

W nocy, na krawędzie skał i ramiona koralowców wspinają się kolejne szkarłupnie – liliowce. Kiedy rozwiną swoje filtrujące wachlarze, wybierają z wody pożywny plankton.

Kolorowy ślimak nagoskrzelny zastygł w bezruchu, kiedy podczas nocnego nurkowania drogę przeciął mu jeżowiec (też szkarłupień) gigant.

Niebieska woda, pełna żółtych elementów. Miałem na tyle dużo kadrów w tych odcieniach, że zasłużyły na osobna planszę.

Kraby koralowe wielkości złotówki pozostają niezauważone w gęstych rozgałęzieniach koralowców, dopóki nie poczekamy chwili, aby chociaż trochę przyzwyczaiły się do obecności potencjalnego drapieżnika. Koralowiec to ich dom, zwykle czyszczą go z glonów, próbujących wyrosnąć na jego szkielecie.

Ciekawska papugoryba została na tym zdjęciu gwiazdą drugiego planu, ponieważ moja uwaga była skupiona na ramionach wężowidła (krewny rozgwiazdy, tylko bardziej gibki), oplatającego żółte ramiona koralowca Millepora (fire coral).

Ten morski ślimak Tylodina perversa bytuje wyłącznie na żółtych gąbkach Aplysina. Zobaczcie jak się dopasował. Jego osłonna tarczka to jednak nie wapienna skorupa jak u innych ślimaków, a wytwór białkowy.

Nasza lokalna mistrzyni kamuflażu, czyli wężynka. Spokrewniona z konikami morskimi. Spotkacie ją na płyciznach Zatoki Puckiej i Bałtyku. Wymaga naprawdę dobrego oka!

Ślimak nagoskrzelny, czyli taki bez zewnętrznej skorupy i skrzelami na zewnątrz korpusu. To kolejny okaz często spotykany na żółtych gąbkach w Adriatyku. W zależności od środowiska, w którym występuje, jego barwa zmienia się od żółtej po ciemno granatową.

Rak sygnałowy został sprowadzony do Polski i agresywnie przejmuje stanowiska naszego rodzimego raka szlachetnego. Zobaczcie jak czule dorosły osobnik chroni swoje potomstwo we wcześniej wykopanej jamie. Jezioro Hańcza.

W Zatoce Puckiej możecie spotkać gąbki, krewetki atlantyckie i kraby. Pomimo, że te wody nie są tak bioróżnorodne z uwagi na niskie zasolenie, to nadal jest to najbliższy nam poligon na morską fotografię makro.


Podwodne krajobrazy przy doskonałej widoczności to spektakl natury – podwodne góry, jaskinie i kaniony układają się w obrazy, które zapierają dech. Te zdjęcia to lot przez głębinowe przestrzenie, gdzie możesz dotknąć każdego promienia świetlnego. Na dużym zdjęciu widzicie wielkie kadzie zrobione z sieci do hodowli dorady. Wyglądały jak statki kosmiczne, kiedy wynurzyły się przede mną z mglistych wód Atlantyku, u wybrzeży Madery.

Dobra widoczność, słońce i płycizny pełne podwodnej roślinności to idealne miejsce na odbycie dekompresji lub po prostu kontemplowania promieni słonecznych myszkujących po dnie. Kamieniołom Honoratka.

Zalane kamieniołomy to idealne miejsce na obserwację tego, jak środowisko wodne przejmuje kontrolę nad dawnym, powietrznym światem. W tym przypadku to zalany las, w którym rolę ptaków przejęli nurkowie i wielkie szczupaki. Kamieniołom Honoratka.

Na dużych połaciach piaszczystego dna, takie skalne wysepki to oazy dla koralowców potrzebujących stałego elementu, aby się osiedlić. Za nimi nadchodzą ryby i i cała gama innych zwierząt i glonów. Natomiast w samym piasku również bytuje mnóstwo organizmów! Widzieliście Diunę?;)

Nad łąkami adriatyckiej Posidonii – trawy morskiej – bardzo istotnej dla ekosystemu Morza Śródziemnego, pływają ławice garbików. Te rybki przypominają mi stada wróbli, tylko czekających aby kogoś zaczepić i wszcząć bójkę.

Podczas dekompresji nad wrakiem SS Thistlegorm, spotkałem taką ławicę majestatycznych plataksów (batfish). Wyobraźcie sobie, że pływacie wśród wielkich skalarów w Waszym dziecinnym akwarium. To było właśnie to uczucie.

Można latać i wspinać się nie tylko nad skały. Liczne wraki można oglądać szybując nad nimi, wpływać do środka, odkrywać ich tajemnice z każdej strony.

Pozostałości konstrukcji obciążającej do sieci w dawnej hodowli ryb tworzą baśniową scenerię Krainy Lodu w krystalicznych wodach kamieniołomu Hemmoor w Niemczech.

Zatopione drzewa na głębokości kilkudziesięciu metrów mogłyby być scenografia do niejednego horroru lub legendy. Kamieniołom Hemmoor.

Pływanie wśród skał to jak latanie – cisza, przestrzeń, tylko Ty i kamienne giganty. Sardynia.

Wzburzone falami powierzchnia morza i stada ryb opierające się prądowi. Minimalistyczna grafika, stworzona prosto przez naturę.

Cała moja grupa, kiedy zobaczyła te stado szybujących orleni, momentalnie zapragnęła porzucić wrak, który zwiedzaliśmy i pognać za nimi w nieznane.

Zawisnąć nad wrakiem w przejrzystej, ciepłej wodzie i czekać na niespodziankę, która z niego wypłynie.


Podwodny świat nocą, w świetle UV czy czerwonych lamp, ujawnia nową perspektywę. Te zdjęcia, zrobione o niestandardowych porach i w nietypowych warunkach, pokazują, jak zmiana spojrzenia odkrywa to, co niewidoczne za dnia. Na dużym zdjęciu widzicie skrzydlicę sfotografowaną od góry. Czy to spojrzenie ma kogoś odstraszyć?

Otwórz oczy w ciemności. Nocą, w świetle UV czy czerwieni, podwodny świat zrzuca maski. Widziałem go inaczej: stworzenia świecące jak gwiazdy, cienie tańczące w mroku, rozbłyski niczym od magicznej różdżki. To wyprawy poza schemat, godziny czekania na ten jeden błysk. Ale to, co widzimy, znika – światło ludzkich rąk może je ocalić lub zgasić.

Wiele organizmów morskich posiada barwniki fluorescencyjne. Nie do końca wyjaśniono ich funkcję, ale dużo badań świadczy, że mogą służyć do komunikacji pomiędzy osobnikami oraz do ochrony przed światłem UV. Ludzkie oko może zobaczyć to zjawisko wyłącznie używając światła UV lub niebieskiego, a uchwycić możemy je tylko czułymi matrycami fotograficznymi. Na zdjęciach widzicie fluorescencyjne koralowce z morza czerwonego. Podobne zjawiska występują również u wielu ryb i skorupiaków.

Fotografia podwodna to nieskończone źródło kadrów i środowisk do udokumentowania. Można spojrzeć na ten świat z perspektywy robaczka albo ptaka. Można nie używać sprzętu do oddychania i skupić się na płytkich wodach szturchanych przez fale przyboju. Można znaleźć fascynujące organizmy i zjawiska nie ruszając się poza Europę.

To jedno z moich ulubionych zdjęć, kiedy wśród płytkich łąk jeziora Narty zobaczyłem polanę, na której dnie położyłem aparat i czekałem na licznie tu występujące stada płotek. Tak wygląda niebo z ich perspektywy? Białe brzuchy ryb służą kamuflażowi, bo biel nie kontrastuje z jasnością nieba.

Wystarczy zanurzyć aparat kilkanaście centymetrów pod wodę i znaleźć górskie światy okryte mgłą. Te skały u wybrzeży Sardynii przypominają mi surowe, szkockie wrzosowiska. W tym przypadku również, targane przez żywioły, są porośnięte tylko przez najtrwalsze glony.

Jak odżywia się liliowiec? Temu osobnikowi pomogłem z kolacją, zwabiając w pobliże białym światłem chmary planktonu, opadające w jego ramiona. Z kolei jego ciało oświetliłem światłem czerwonym, bo liliowce to typowo nocne stworzenia.

Na dnie kamieniołomu Hemmoor możemy spotkać tajemnicze oczka wypełnione siarkowodorem. Dopiero po drugiej wizycie, kiedy trochę zamarudziliśmy z powrotem i złapał nas zmierzch, okazało się, że te podwodne jeziorka emanują blaskiem! Czy były to bioluminescencyjne bakterie? Sprawdzę następnym razem!

Często biorę pod wodę tylko aparat, maskę i płetwy. No i koniecznie dzieciaki i znajomych, którzy uwielbiają zabawy w wodzie. Szczególnie tak pięknej, jak te podwodne łąki Posidonii u wybrzeża Sardynii.

Zwierzokrzewy, to dawna nazwa gąbek, kiedy ludzie jeszcze nie wiedzieli, że to zwierzęta. W niektórych czystych jeziorach i rzekach nadal możemy je spotkać i podziwiać trochę makabryczne kształty. Jezioro Czarnogłowy.


Dwa światy spotykają się w jednym kadrze – tafla wody dzieli, ale i łączy. To zaproszenie, by dostrzec koegzystencję tego, co nad i pod wodą. Zdjęcie powstało na warszawskim Okęciu, w Forcie Zbarż, na którym uczyłem się nurkować i fotografować. Głębokość i widoczność nie przekracza 5 metrów. To wystarczy, żeby się świetnie bawić pod wodą. Fascynuje mnie rozrost korzeni, które z determinacją przebiły się przez przewód wentylacyjny tych carskich murów kilka metrów powyżej i zapewniły sobie stały dostęp do wody.

Kadry z powierzchnią wody w tle to mój konik. Zawsze mogę się spodziewać innego efektu. Na górnym zdjęciu widzicie sklepienie z korzeni lasu namorzynowego, zaraz przy wejściu do majańskich jaskiń, czyli cenotów. Promień światła na górze to ostatnie wspomnienie świata na powierzchni. Meksyk.

Na środkowym zdjęciu drabinka zachęca tę meduzę do ewolucji i wyjścia na ląd, co mogłoby się dla niej nie skończyć dobrze, jako że zbudowana jest głównie z wody. Zatoka Pucka.

Na ostatnim zdjęciu widzicie niesamowicie splątany świat korzeni namorzynów, który daje schronienie wielkiej bioróżnorodności. Organizmy żyją tu i przechodzą granicę dwóch światów wraz z rytmem pływów. Meksyk.

Wiele moich ulubionych zdjęć powstało przy samej powierzchni wody. Można się tam dostać z telefonem wodoodpornym i maską, tylko trzeba chcieć. Na płytkich wodach, w odróżnieniu od fotografii na kilkudziesięciu metrach, zamiast stonowanego granatu, widzimy rozbłyski świateł, elementy świata powietrznego w krzywym zwierciadle lub odbicie morskiego dna. To wszystko daje niesamowity spektakl, który ciężko ująć na zdjęciu, bo bardzo szybko się zmienia. Podobnie kąt ujęcia diametralnie zmienia rezultat na zdjęciu. Może dlatego doskonale pamiętam okoliczności wykonania każdego z tych zdjęć.

Moja córka, która nurkowała tu ze mną, pokazała mi te ławicę zaledwie na 40 cm głębokości. Ślizgaliśmy się brzuchami po skałach, mając nadzieję, że nie trafimy na zabłąkanego jeżowca. Kolor tej płytkiej wody i błyski kolorowych łusek pozostanie z nami. Sardynia.

Dwa światy, drapieżcy i ofiary. Skrzydlica przebywała cały czas przy swoim cateringowym stadku, a ja próbowałem uchwycić ten taniec o przetrwanie.

Ta doskonale zakamuflowana w glonach rybka, to ślizg, który żyje kilka centymetrów pod powierzchnią wody. Dzięki czepnym płetwom o wiele lepiej radził sobie z walką wśród załamujących się fal, niż ja.

Monumentalne sklepienie tych lilii wodnych każe mi się zastanowić, czy Monet, malując swoje dzieło, miał świadomość tego jak ten świat wygląda pod wodą?

Tę rozgwiazdę zobaczyłem z daleka, podczas przerwy powierzchniowej po nurkowaniu na wyspie Vis. Póżniej zobaczyłem domek w skałach i schodki. Kwintesencja chorwackiego wybrzeża.

Dżungla, podwodne łąki, ryby akwariowe i słoneczne niebo. To miejsce, w którym byłem zaledwie przez chwilę podczas jednej wycieczki. Wierzę, że pojedziemy tam wkrótce razem!


Jestem Michał Bazała – instruktor nurkowania, fotograf i początkujący filmowiec. Prowadzę centrum nurkowe, szukam modeli, asystentów i sponsorów do nowych projektów.

Dołącz do mnie na innych mediach!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *